Kilka dni temu dostałam od mojej mamy dwa stare drewniane ptaszki, które należały jeszcze do mojej babci. Jednego niegdyś mamie podprowadziłam, więc teraz mam już wszystkie;-)
Rękodzieło mam we krwi
Gdy mama zobaczyła drewnianego ptaszka na mojej nowej półce na holu, stwierdziła, że da mi również dwa pozostałe. Nie naciskałam wcześniej, bo wiedziałam, że to pamiątka po jej mamie. Wczoraj je wyczyściła, umyła i dała mi je w spadku;-)
Będzie im u mnie dobrze. Jeszcze nie wiem czy je odnowię, czy zostawię takie ponadgryzane zębem czasu. To nie jest ważne. Ważne jest to, że będą mi przypominały babcię i uświadamiały mi, jak wiele mam po niej i jak wiele mi dała spędzając ze mną w dzieciństwie sporo czasu.
Po babci Stefci mam miłość do przyrody i rękodzieła. Babcia szyła ręcznie, haftowała i umiała robić przepiękne kwiaty z bibuły. Miała do tego nieziemską cierpliwość. Ja, choć z natury nieco niecierpliwa, nad robótkami ręcznymi też mogę siedzieć bez końca. Rękodzieło towarzyszy mi, od kiedy pamiętam. Gdy miałam niespełna osiem lat, nauczyłam się robić na drutach, potem na szydełku, następnie szyć, a całkiem niedawno pleść makramy.
Tworzę, bo lubię
Nie jestem mistrzem w jednej dziedzinie. Robię po prostu to, co w danej chwili jest mi potrzebne albo mnie zainteresuje.
Zawsze tak było. – Żeby stwierdzić, że czegoś nie umie się lub nie lubi robić, trzeba tego spróbować – powiedziała kiedyś dawna nauczycielka mojej mamy, gdy mama martwiła się tym, że co roku zapisuję się na inne kółka zainteresowań w szkole i w domu kultury. Dzięki temu wiem, że nie lubię tańca towarzyskiego (choć w dzieciństwie marzyłam o balecie) ani nie przepadam za sztuką awangardową (choć rysować i malować zawsze uwielbiałam). Za to lubię tworzyć – robić różne rzeczy i sprawiać nimi radość innym. Stąd też pomysł na moją pracownię rękodzieła ALOM – ale o tym innym razem.
A Ty, co lubisz robić najbardziej i skąd u Ciebie ta pasja tworzenia? Napisz w komentarzu, nawet jeżeli jesteś tu przypadkiem.